Czas ucieka w chwilach, które wytyczają scieżke naszego życia prowadzącą nieuchronnie do końca. Jak często zatrzymujemy się by przyjrzeć się tej scieżcę, rozważyć przyczyny wszystkich zdarzeń? Czy sami wybraliśmy tę scieżkę, czy też daliśmy się ponieść z zamkniętymi oczami. Gdybyśmy tak mogli się zatrzymać i przyjrzeć się z bliska każdej uciekającej chwili, może zobaczylibyśmy nieskończona ilość rozstaji, które okresliły nasze życie, być może z perspektywy czasu wybralibyśmy inna droge. Ile możliwych scenariuszy czeka nas gdy dokonujemy jakiegoś wyboru? Nie możemy tego wiedzieć. A jeśli tylko jedna droga jest właściwa a wszędzie są znaki, które mają nam to uświadomić. To znaczy, że ta droga prowadzi własnie do tej chwili, jeden niewłaściwy zakręt...

Prawda to kraina bez dróg. Żadna organizacja, żadna religia, żaden nauczyciel nie mogą do niej doprowadzić.  Świadomość uczy odróżniania tego, co rzeczywiście jest, od tego co na ten temat myślimy i w konsekwencji do prawdziwej wewnętrznej wolności. Wszelkie autorytety, religie, ideologie powodują jedynie budowanie kolejnych fałszywych konstrukcji myślowych.  Tylko świadomość i obserwacja pozwalają dostrzec ich iluzję.”   ( Jiddu Krishnamurti )

"W dniu mojej Smierci...
gdy moje serce nie bedzie moglo juz dluzej bic, mam nadzieje, ze umre za sprawe lub za wiare, dla której chcialem zyc. Umre przed czasem, poniewaz czuje otchlan cienia. Tak wiele chcialem osiagnac zanim siegne po smierc. Zmierzylem sie z mozliwoscia i starlem ostatnia lze z oczu. Kochalem wszystkich, którzy dobrze czynili w dniu mojej smierci!"


Rzeczy zmieniaja sie wokól nas, zmieniaja sie takze i ludzie, którzy znizaja sie do poziomu rzeczy, ale nie zmieniaja sie przyjaciele, co udowadniaja, ze przyjazn to cos niesmiertelnego."

Widziana z przestrzeni kosmicznej, wyglada jak barwna kula wyczarowana z ciemnosci przez iluzioniste. Z tej odleglosci trudno wyobrazic sobie, ze istnieje tam zycie. A zaistnialo w morzu, prawie 4 miliardy lat temu jako pojedyncza komórka. Nastapila explozja zycia. Przez miliony lat powstawaly i rozmnazaly sie pierwsze organizmy wielokomórkowe, potem wszystko ustalo. 440 milionów lat temu prawie wszystkie zyjace na ziemi gatunki ulegly masowej zagladzie, orgomne oceany prawie wymarly. Powoli zaczely rozwijac sie rosliny potem owady. Lecz one równierz padly ofiara kolejnej masowej zaglady, która nawiedzila ziemie. Ten cykl powtarzal sie. Z dala od oceanu rozwinely sie gady, które mialy rownierz wyginac. Pojawily sie dinozaury a wraz z nimi ptaki, ryby i kwiatowe rosliny, które padly ofiara dwóch kolejnych kataklizmów 4-go i 5-go. Homospaniens pojawil sie zaledwie 100 tys. Lat temu. Czlowiek, od rysunków naskalnych az po biblie, Kolumba i lot Apollo 11, jestesmy niezlomna sila tu na ziemi i poza jej granicami, odkrywajajac i opisujac otaczajace nas zycie. Jest nas ponad 7 miliardów a wszyscy jestesmy potomkami tej jednej pierwszej komórki - pierwszej iskry zycia. Jednak cala zdobyta przez nas wiedza niepotrafi do konca wyjasnic, co lub kto zapalil ta pierwsza iskre zycia. Pytania, ktore zawsze mnie drecza...   [01.07.2012] na dwa pytania juz znam odpowiedz.
Istnieje jakis plan, cel, czy powód naszego istnienia?
Odejdziemy w niebyt jak nasi poprzednicy?
Czeka nas szósta z kolei zaglada zycia na ziemi?
Bardzo ciekawe pytania, caly czas za mna chodza i mozliwe, ze wiem dlaczego.


Na imie mam Jakub, urodzilem sie w Katowicach, mieszkalem tam 'az' 18 lat, a ...zyje juz Mieszkam za granica, wyjechalem za granice ok. 3 miesiace po atakach na World Trade Center... W zyciu popelnilem ok. 100 milionów bledów, przegapilem ok. 10 zyciowych szans (malo?), dokonalem ok. 20 wlasciwych wyborów.

We Wrzesniu 2007 mialem bardzo ciezki i tajemniczy wypadek, dla bezpieczenstwa bedzie bez szczegolow. A wiec, wypadek byl wynikiem tego, ze nie zwrócilem na cos/kogos uwagi. Wszystko ma jakies nadrzedne znaczenie, wypadki czy prawie wypadki maja nam przypominac o tym by miec oczy otwarte. Wszystko sie dzieje z jakiegos powodu a czasami nic sie nie dzieje z jakiegos powodu. Kiedy narasta w nas wstyd, poczucie winy i strach... tracimy rownowage, zapominamy kim jestesmy, czasami bardzo trudno to zaakceptowac.

Jestem raczej typem samotnika, choc wydarzenia (Luty/Marzec 2008) prawie przekonaly mnie, ze ja tez potrzebuje bliskiej osoby, z ktora moge dzielic sie swoim zyciem. Kazdy potrzebuje? Mysle, ze samotnosc to w jakims stopniu autodestrukcja a sens zycia to motor ktory je napedza. Podobno "Zycie ma sens tylko wtedy, gdy mamy u swego boku kogos, kto odwzajemnia nasze uczucia." Czulem jakby mi wstrzyknieto wirusa. Bol, ktorego z pamieci wymazac nie sposob. Bol, do ktorego nie bylem przyzwyczajony. Czlowieka mozna zlamac na wiele sposobow... serce jest jednym z nich.

Czlowiek mysli, ze wie, mysli, ze sie czegos nauczyl... Stracilem kontrole w najgorszym mozliwym momencie. Po wypadku tak bardzo potrzebowalem zrozumienia i milosci, ze doprowadzilo mnie to do krotkiej desperacji.

Jak pozwolic komus odejsc, jak zrozumiec, ze to nic strasznego.
Jak nadal cieszyc sie zyciem zamiast umrzec z rozpaczy?
Najtrudnij sie nauczyc mowic 'dowidzenia'.

         

Coraz czesciej zauwazam ludzi, ktorzy krzycza/wypisuja THUG LiFE nie majac o nim najmniejszego pojecia, lub ludzi, ktorzy calkowicie myla to pojecie. Tlumaczac sobie doslownie mozna by najprosciej wywnioskowac, ze chodzi o jakiegos bandziora (THUG) oraz Zycie (LIFE) co oznaczalo by kogos zyjacego jak bandzior, kryminalista czy spoza prawa. Oczywiscie zgadza sie to w 100%, ale czy tak naprawde 'Thug' odrazu musi byc kryminalnym? Czy na pierwszym miejscu, od razu musi sie nam kojarzyc z bezprawiem? Ja mysle, ze nie! Sam 2Pac nie wymyslil owego Thug Life tylko we wlasny sposob po prostu wyrazal je. 2Pac reprezentowal taki styl zycia a nawet rozwijal, wnoszac wlasna teorie Thug Life, czyli nie byc zadnym bandyta czy kryminalnym ale po prostu osoba, ktora jest pod presja. Czlowiek, ktory nic nie posiada a mimo to potrafi sie wyboksowac wprost z ulicy. Byc 'Thug' czyli byc szczesliwym, dumnym z tego co sie ma, z tym co sie osiagnelo nie majac niczego, chodzic zawsze z podniesiona glowa, glosno krzyczec, stawiac szeroko kroki i nigdy nie bac sie mowic tego co sie naprawde chce wyrazic.

The Hate U Gave   Little Infants Fucks Everybody


Tresc trzynastu SMS'ów, ktore dostalem w 2001 od...
[2012.12.04-05 DREAM // removed]
Od dziecinstwa kochalem pilke nozna, gralem na podworku calymi dniami do poznego wieczora, niestety slabe oceny w szkole nie pozwalaly mi grac w klubie, ale nagrody zdobywalem wszedzie gdzie tylko noge postawilem. Kiedys czar prysnol... "A wszystko sie zaczelo lat temu ...nascie, kazdy znas o pilce myslal wlasnie, pozniej zaczely sie rozne znajomosci, kazdy z nas zapomnial o swej przyszlosci. Dyskoteki, Puby - noce nie przespane, wszystko co bylo piekne stalo sie przejebane, zaczelismy brnac w gowno, po sam pas wpadlismy rowno..."

Na poczatku 2002 roku zainteresowaly mnie komputery i tak zaczela sie moja exploracja i nauka w dolinie krzemowej. Na poczatku bylem lamerem, jak chyba kazdy? Ale bylem glodny wiedzy wiec nawet szybko posuwalem sie do przodu, poznawalem wielu ludzi z calego swiata, zyskiwalem cenne informacje i umiejetnosci... 2005 - moja zajawka byla administracja serweremi (hubami) w sieci Direct Connect (DC++), po wypadku stracilem zajawke. (). Miedzy czasie bylem tez administrotorem (nie wlascicielem) paru portali czatowych (chat.pl, chatcity.pl, boldy.pl). Uwielbiam experymentowac (bawic sie) z (X)HTML i JavaScript lub tez przerabiac gotowe szablony www, uzywajac roznych sztuczek i bajerow.

O szkole prosze nawet nie pytac bo "ze szkoly nic nie wynioslem, tylko rodzica wstyd przynioslem. Narazie nie zwatpilem w to co sie jako samouk nauczylem... W wolnych chwilach lubielem odwiedzac komisariat policji i zostawiac tam moje odciski palcow. Jak sie nudzilem, to wpadamlem na rozprawe sadowa w charakterze oskarzonego. Mam powody do ponurego usposobienia. Moje dziecinstwo bylo dalekie od przecietnego. Mozna zabrac chlopaka z 'ulicy' ale nie da sie wymazac wplywu ulicy na jego zachowanie. Mozna jedynie starac sie zapomniec. Prokreacja to w duzej mierze sprawa ego, prawie kazdy chce miec wlasne dziecko, ale ja raczej nie. Ja moglbym mu najwyzej poki co powiedziec: 'Swiat mnie pieprzy i ciebie bedzie pieprzyc tak samo'. Nie chce miec dzieci. Nie mam innego wyjscia. W kazdym razie mysle, ze moja smierc w 99% nie bedzie naturalna, ale za to 100%-wa, bo to jest jedyna rzecz, ktora jest pewna, aaah no i pierdolone podatki ;->

Stare Indianskie powiedzenie mówi, ze ktos tak naprawde umiera wraz z ostatnia osoba jaka o nim pamieta. Ufac pamieci a nie historii, pamiec jest jasna i niezmienna, podczas gdy historia sluzy tylko próbujacym ja katrolowac. Niektórzy chcieliby zgasic plomien pamieci by zdeptac niebezpieczny plomien prawdy, strzezcie sie takich ludzi, sa niebezpieczni i glupi. Ich falszywa historia jest napisana krwia tych którzy mogliby pamietac i tych szukajacych prawdy.
*anasazi *
(L. Rz. 12, 21) "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj "
...i to jest najtrudniejsze. A na koniec, poczatek z filmu ZMF
Moja babcia była wspaniałą osobą, nauczyła mnie, jak grać w Monopoly. Rozumiała, że celem gry jest pozyskiwanie. Gromadziła wszytko co mogła i w końcu stawała się mistrzem planszy. Zawsze wtedy powtarzała mi to samo. Patrząc na mnie, mówiła: "Kiedyś nauczysz się w to grać." Pewnego lata grałem w Monopoly całymi dniami i w końcu nauczyłem się grać. Zrozumiałem, że jedynym sposobem na wygraną jest całkowite oddanie się pozyskiwaniu. Zrozumiałem, że to pieniądze i dobytek pozwalają trzymać rękę na pulsie gry. I przed końcem tamtego lata stałem się bardziej bezwzględny niż moja babcia. Byłem gotów naginać zasady, żeby tylko zwyciężyć w tej grze... Jesienią zasiadłem z babcią do gry. Zabrałem wszystko, co miała. Obserwowałem, jak oddaje ostatniego dolara i kończy grę całkowicie pokonana.
I wtedy nauczyła mnie jeszcze jednego.

Powiedziała:
A teraz to wszystko wraca do pudełka. Wszystkie te domy i hotele.
Wszystkie linie kolejowe i przedsiębiorstwa publiczne...
Wszystkie nieruchomości i wszystkie te wspaniałe pieniądze...
teraz to wszystko wraca do pudełka. Nic z tego nie było naprawdę Twoje.
Zapaliłeś się do tego wszystkiego na chwilę. Ale to istniało już na długo przed tym jak zasiadłeś do gry.
I będzie tutaj kiedy Ciebie już nie będzie - gracze przychodzą i odchodzą, domy i samochody...
tytuły i ubrania... nawet Twoje ciało.


Bo tak naprawdę wszystko co zdobędziemy, skonsumujemy i zgromadzimy ponownie wróci "do pudełka", a nam nie zostanie nic. Więc powinieneś zapytać samego siebie:
Kiedy w końcu awansujesz na szczyt, kiedy dokonasz najlepszego zakupu, kiedy kupisz najwspanialszy dom, kiedy zabezpieczysz się finansowo i wespniesz się drabiną sukcesu do najwyższego jej szczebla. I gdy już opadną emocje a opadną na pewno... co wtedy? Jak długo musisz podążać tą drogą nim zobaczysz dokąd prowadzi. Bez wątpienia rozumiesz, że nigdy nie będziesz miał dość.

Więc powinieneś zadać sobie pytanie: Co się liczy?    life its just a ride...